Tu SuperNateq, witajcie w kolejnym filmie na moim kanale. Tym razem nudny film ze składania modelu samolotu Messerschmitt ME-109B z Aliexpress. Jest to też p
11 września 2001. Dźwięk tej daty automatycznie przywodzi na myśl konkretne obrazy i emocje. Cios śmiertelny pochodzący ze wschodu został skierowany w samo centrum zachodniej cywilizacji. World Trade Center najpierw płonie, potem upada, pozostawiając po sobie pył i wspomnienie. Po szesnastu latach od tych wydarzeń, które niewątpliwie wywarły wpływ na kształt dzisiejszego świata, zadaję sobie pytanie, jak bardzo zdołały one także zmienić oblicze kinematografii. Czy filmowcy poradzili sobie z tym brzemieniem?Zależy, jak się na to spojrzy i czego się wymaga. Prawdy czy września 2001. Przed atakiemGdy w maju 2001 roku do amerykańskich kin wszedł Pearl Harbor, przywołujący wspomnienie japońskiego ataku na amerykański port z 7 grudnia 1941, którego pokłosiem było przyłączenie się armii Stanów Zjednoczonych do działań wojennych, reżyser filmu Michael Bay pewnie nie zdawał sobie sprawy, że w metaforyczny sposób zapowiedział kolejny atak na Amerykę, który także stanie się przyczynkiem wojny. Po zamachach terrorystycznych z 11 września 2001 decyzja George’a W. Busha mogła być tylko jedna. Żołnierze ruszyli w bój, szukając po jaskiniach głównego winowajcy – Osamy Bin Ladena, przy okazji ustanawiając demokrację w Iraku. Filmowcy z kolei nie mogli chwycić karabinów, więc chwycili za kamery i takimi filmami jak Jarhead. Żołnierz piechoty morskiej, The Hurt Locker. W pułapce wojny, Wróg numer jeden, Snajper, Green Zone postarali się, najlepiej jak tylko mogli, odbudować patriotyczne uczucia Amerykanów, relacjonując wojnę na wschodzie i tłumacząc światu jej to jest kierunek typowy i oczekiwany. Zastanawiając się nad zmianami, jakie zaszły w kinematografii (szczególnie tej amerykańskiej) po zamachach z 11 września 2001, należy sięgnąć o wiele głębiej. Pojawił się bowiem nowy rodzaj lęku, z którym należało się należycie i z wyczuciem obyć. Chodzi o lęk przed nagłym atakiem terrorystycznym o twarzy uzbrojonego w bomby wyznawcy Allaha. Hollywood podeszło do tego dwojako. Z jednej strony wszelkimi możliwymi sposobami zamknęło drogi do złych wspomnień, otwierając jednocześnie tę prowadzącą wprost do paranoi i hipokryzji. Ze scenariuszy zaczęły znikać sceny rozgrywane na lub w pobliżu nieistniejącego już World Trade Center. Tylko YouTube pamięta teaser z pierwszego Spider-Mana, w którym bohater łapie złoczyńców w pajęczą sieć rozpiętą pomiędzy bliźniaczymi wieżami. Oczywiście twórcy musieli szybko wymyślić inny sposób na kampanię reklamową przygód człowieka-pająka. Ale to akurat jest niczym w porównaniu z pewną petycją, której inicjatorzy dążyli do zmiany tytułu… drugiej części Władcy Pierścieni. Oczywiście wbrew woli gdy o tym myślę, zastanawiam się, dlaczego nikt nie wpadł jeszcze na pomysł, by dokonać także wstecznych korekt, usuwając z wszystkich filmów ujęcia z World Trade Center? Jak po takim montażu wyglądałby King Kong z 1976? Aż boję się pomyśleć. Majestat słynnych bliźniaczych wież zdołał powrócić w 2015 roku w filmie Roberta Zemeckisa The Walk. Sięgając chmur, który nie tyle opowiada o pokonywaniu trudności stawianych przez lęk wysokości, co raczej o gotowości na mierzenie się z traumą przeszłości widowni przed ekranem. Spacer po linie zawieszonej pomiędzy wieżami WTC to zatem moment w kinie niemal symboliczny. Wcześniej jednak powstało jeszcze kilka ckliwych pomników niesionych nostalgią za utraconym poczuciem bezpieczeństwa. Wśród nich bodaj najjaśniejszym i jednocześnie rażącym swą fasadowością jest film Olivera Stone’a pod znamiennym tytułem World Trade zmienia to jednak w żaden sposób obrazu paranoi, jaka towarzyszyła kinu przez ostatnie kilkanaście lat. Inne analogie z atakami też nie były bowiem mile widziane. Premiera Na własną rękę, traktującego o atakach terrorystycznych, specjalnie została przesunięta z października 2001 na luty 2002. Ponoć była nawet w planach scena z uprowadzeniem samolotu, ale musiała zostać zmieniona, by nie budzić zbyt dosłownych analogii. Do dziś jednak za przyczynę klapy w gruncie rzeczy nie tak złego filmu uznaje się, że dramat z Arnoldem Schwarzeneggerem zbyt dosłownie pokazywał widowni to, co jeszcze w 2002 za dobrze Walk. Spacer w chmurachPodobne wpisyZnamienne jest także to, że główni antagoniści kina akcji po 11 września 2001 nie mogą już pochodzić z Bliskiego Wschodu. Jeszcze w 1994 roku w Cameronowskich Prawdziwych kłamstwach nikt nie miał problemu z zakładaniem turbanu na głowę terrorysty. Po 2001 wiele scenariuszy uległo poprawkom, czyniąc na powrót głównym workiem treningowym Amerykanów Rosjan – a jakże. I tak też w filmie Non-Stop z 2014, traktującym o porwaniu samolotu, załogant o arabskich korzeniach okazuje się nie terrorystą uprowadzającym maszynę latającą, a lekarzem niosącym pomoc wszystkim pasażerom. Żeby tylko żaden widz nie przypomniał sobie, jak wyglądała znowu można tylko przypuszczać, jak wiele filmów z lat 90. nie mogłoby powstać, gdyby poprzedziły je tak tragiczne wydarzenia, jak niespodziewany atak na Amerykę z 2001. Powrót do przyszłości? Byłby ewidentny problem z napastnikami, którzy strzelają do doktorka – zapewne zastąpiono by ich wrogami innej narodowości. Con Air – lot skazańców? Byłoby trudno znaleźć producenta tego scenariusza, nawet jeśli filmowy samolot zostaje uprowadzony przez amerykańskich więźniów. Podziemny krąg? O tym filmie w ogóle zapomnijcie, nie tylko dlatego, że całość stanowi wiwat dla anarchii (a jak wiadomo, od anarchii prosta droga do terroryzmu), wymierzonej w system i kulturę, ale także dlatego, że przecież ostatnie ujęcie filmu wprost przewiduje wydarzenia z 11 września 2001. Przynajmniej według narosłych wokół filmu teorii.
O porwaniu rozpisywało się dworskie czasopismo "Monitor". Wybito nawet okolicznościowy medal upamiętniający cudowne ocalenie monarchy. Jednak najważniejsza dla oczernienia czynuPotrzebujesz szybszego ładowania wideo? Załóż konto CDA Premium i nie trać czasu na wczytywanie. Aktywuj teraz, a 14 dni otrzymasz gratis! Aktywuj konto premium Dlaczego widzę ten komunikat? CDA nie limituje przepustowości oraz transferu danych. W godzinach wieczornych może zdarzyć się jednak, iż ilość użytkowników przekracza możliwości naszych serwerów wideo. Wówczas odbiór może być zakłócony, a plik wideo może ładować się dłużej niż opcji CDA Premium gwarantujemy, iż przepustowości i transferu nie braknie dla żadnego użytkownika. Zarejestruj swoje konto premium już teraz! Odblokuj dostęp do 10562 filmów i seriali premium od oficjalnych dystrybutorów! Oglądaj legalnie i w najlepszej jakości. Nie kupuj kota w worku! Wypróbuj konto premium przez 14 dni za darmo! Wielkie widowisko ze wspaniałymi efektami specjalnymi, błyskotliwym montażem i akcją trzymającą w napięciu od pierwszych chwil. Przed wiekami Majowie pozostawili ludzkości kalendarz, który dokładnie wskazywał datę końca świata i mówił o zjawiskach, które miału mu towarzyszyć. W katalogu: Filmy Włącz dostęp do 10562 znakomitych filmów i seriali w mniej niż 2 minuty! Nowe, wygodne metody aktywacji. Komentarze do: 2012 (2009) [Lektor PL] Autoodtwarzanie następnego wideo Ostatnio komentowane:
Nikomu ani słowa to przepełniona emocjami produkcja z 2001 roku, która trzyma w napięciu do samego końca. W rolach głównych zobaczymy brawurowo grających: Michaela Douglasa, Brittany Murphy, Famke Janssen oraz młodziutką wówczas Skye McCole Bartusiak. Dont Say a Word 2001 Trailer.
Tomasz Raczek podzielił się mrożącą krew w żyłach opowieścią. Na jego oczach zabito stewardesę w samolocie Tomasz Raczek postanowił ostatnio zamieścić w sieci swoją recenzję kinowego hitu "Top Gun: Maverick”. Przy okazji popularny krytyk filmowy i publicysta nawiązał do lotu samolotem sprzed lat, który wspomina do dziś. W połowie lat 80. znajdował się na pokładzie samolotu, który został porwany. W pewnym momencie doszło do tragedii... Zmarł kapitan-bohater. Ludzie ginęli na lotnisku, a on nie stchórzył 26 marca zmarł Michel Bacos, były kapitan linii lotniczych Air France. Miał 95 lat. Ponad 40 lat temu francuski pilot był na ustach całego świata. Okrzyknięto go bohaterem! Lotnik stał się sławny 27 czerwca 1976 roku, gdy samolot z Tel Awiwu do Paryża został porwany przez terrorystów z Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny i niemieckiej organizacji terrorystycznej Komórki Rewolucyjne. Na jego pokładzie było 248 przerażonych pasażerów i 12 członków załogi, na czele której stał Michel Bacos. Airbus A300 wylądował w Entebbe w Ugandzie. Kilka dni później doszło tam do scen mrożących krew w żyłach. Groza na lotnisku. Pilot wysłał sygnał o porwaniu samolotu Pasażerowie samolotu linii JetBlue przeżyli chwile grozy, gdy na krótko przed odlotem na pokład wtargnęli uzbrojeni antyterroryści oraz funkcjonariusze FBI. Powodem akcji służb był sygnał wysłany przez pilota. Poinformował on wierzę kontroli lotów, że maszyna została porwana przez zamachowca. Porwanie samolotu. Horror 118 osób dobiegł końca. Kim są terroryści? Samolot libijskich linii lotniczych Afriqiyah Airways ze 118 osobami na pokładzie został porwany i wylądował na Malcie. Dwaj terroryści grozili wysadzeniem maszyny. Byli uzbrojeni w granaty ręczne. Po długich negocjacjach wypuścili zakładników, a w końcu sami się poddali. Według ostatnich doniesień, chcieli w ten sposób zwrócić uwagę na swoją nową partię. Szukali też azylu politycznego. Zrobił selfie z porywaczem, zostanie gwiazdą telewizji Ben Innes był jednym z pasażerów samolotu linii EgyptAir do Kairu, który pod koniec marca został porwany przez Seifa Eldina Mustafę. 26-letni Brytyjczyk stał się gwiazdą Internetu dzięki zdjęciu z porywaczem, który miał na sobie pas szahida. Mężczyzna ma szansę na wielką karierę - według brytyjskich mediów zostanie jednym z uczestników reality show Big Brother w edycji z celebrytami. Zrobił selfie z porywaczem. Mówi o nim cały świat Pozował do zdjęć z porywaczem samolotu EgyptAir i został okrzyknięty autorem "najlepszego selfie w historii". Fotografia, na której 26-letni Brytyjczyk, Ben Innes szeroko uśmiechnięty stoi obok ubranego w pas szahida terrorysty obiegło cały świat. Wszyscy pytają czy to odwaga, czy głupota. On twierdzi, że nie miał nic do stracenia. Jej tata był w zaginionym samolocie. Prosi go o powrót! To niezwykle wzruszające wyznanie! Córka głównego stewarda z zaginionego malezyjskiego boeinga wciąż błaga tatę o powrót do domu. Swoje apele zamieszcza na Twitterze Koniec nadziei. Wszyscy pasażerowie boeinga zginęli Ogromna rozpacz i wściekłość – to reakcja rodzin i osób najbliższych, którzy stracili swoich bliskich w katastrofie boeinga 777 malezyjskich linii lotniczych, który zaginął ponad dwa tygodnie temu w drodze do Pekinu. Na konferencji prasowej poinformowano, że wszystkich pasażerów uznano za zmarłych. Poszukiwania wraku samolotu nadal trwają Koszulka dowodem na złe zamiary kapitana? Czy pilot boeinga 777 rozbił samolot, bo trzymał z opozycją? Dowodem na to, że działał w niej czynnie, ma być koszulka z napisem „Demokracja jest martwa”. Pod takim hasłem w całej Malezji odbywały się protesty w maju 2013 r., gdy wybory przegrała opozycja! 1 Kupony rabatoweZwróciłem się do Przewodniczącego @eucopresident o rozszerzenie agendy jutrzejszej Rady Europejskiej o punkt dot. natychmiastowych sankcji wobec reżimu A. Łukaszenki. Porwanie cywilnego samolotu to bezprecedensowy akt państwowego terroryzmu, który nie może pozostać bezkarny — napisał na Twitterze premier Morawiecki.2 kwietnia 1969 roku pod Zawoją rozbił się LOTowski An-24. Zginęły 53 osoby. Przyczyn katastrofy nigdy nie wyjaśniono. O turbośmigłowy An-24 SP-LTF (w komunikacji lotniczej wywoływany jako Sima Papa Lima Tango Fokstrot, a często krócej po prostu jako Tango Fokstrot) z kompletem pasażerów oderwał się od pasa startowego na warszawskim Okęciu i skierował się do Krakowa. Pogoda była dobra. Po 19 minutach drugi pilot Janusz Grześczyk zameldował kontroli obszaru w Warszawie, że samolot minął radiolatarnię Przysucha. Zgodnie z planem lotu 10 minut później o mijając radiolatarnię w Jędrzejowie, piloci powinni nawiązać kontakt z lotniskiem w Balicach. O zaniepokojony kontroler zatelefonował na Okęcie, pytając, gdzie jest Tango Fokstrot. Telefon odebrała asystentka i nie mając pojęcia, co dzieje się z samolotem, stwierdziła, że pewnie się więcej o zatajonych katastrofach PRL:>>>Pożar kina w Wielopolu - 58 ofiar, w większości dzieci>>>Wybuch w Stoczni Północnej - tragedia zatuszowana przez Sierpień>>>Katastrofa "Kopernika" - dlaczego zginęła Anna Jantar? Telefon spowodował jednak zaniepokojenie w Warszawie. Kontrolerka zaczęła wywoływać maszynę. Po trzecim wezwaniu o kapitan Czesław Doliński odpowiedział, że za jakąś minutę minie Jędrzejów. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, bo opóźnienia się zdarzały. Dwie minuty później Doliński odezwał się ponownie: „Warszawa, Tango Fokstrot o czterdzieści dziewięć Jędrzejów, wy... przesz... o pięćdziesiąt dwa przepraszam – Jędrzejów przeszliśmy trzy tysiące dziewięćset”. Meldunek był niezrozumiały i całkowicie sprzeczny z poprzednim, bo kapitan podał czas wcześniejszy od tego z poprzedniej korespondencji. Mimo to kontrolerka Irena Kisielew nie zażądała wyjaśnień. Powiadomiła Balice, że Tango Fokstrot ma wiatr w nos i jest opóźniony. O kapitan Doliński wywołał lotnisko w Balicach. Zameldował, że o minęli Jędrzejów i za trzy lub cztery minuty osiągną radiolatarnię dalszą lotniska. I choć nic się nie zgadzało, kontroler Franciszek Detka przekazał maszynę do naprowadzania przez radar precyzyjny. Obsługujący go Zdzisław Rutkowski i Zbigniew Mytnik mieli jednak wątpliwości, czy pozycja samolotu jest prawidłowa, bo była już a piloci wciąż meldowali, że nie widzą Krakowa. Dlatego na wszelki wypadek włączyli drugi radar DECCA 424, który miało lotnisko. Na jego ekranie pokazała się kropka, która uspokoiła kontrolerów. Byli pewni, że widzą samolot i wszystko jest w porządku. Następnego dnia o wypadku poinformowało Radio Wolna Europa. W relacji podano wiele hipotez o przyczynach katastrofy. Główna z nich zakładała nieudaną próbę porwania samolotu, który leciał w stronę granicy czechosłowackiej. Właśnie tą drogą najczęściej uciekano do Wiednia. Prawdopodobną przyczyną wypadku mogła być walka porywaczy z załogą. Ta informacja zainspirowała Służbę Bezpieczeństwa. Rozpoczęto szeroko zakrojone śledztwo, w którym próbowano ustalić przebieg wydarzeń na pokładzie samolotu. Sprawdzano wszystkich pasażerów, szukając potencjalnego porywacza. Według plotek cytowanych przez RWE miał nim być dr Antoni Naumczyk, hierarcha Kościoła polskokatolickiego. Tyle że Naumczyka od razu skreślono z listy podejrzanych. Był doskonale znany esbekom. To z ich pomocą został księdzem polskokatolickim, gdy po skandalu obyczajowym usunięto go z Kościoła rzymskokatolickiego. Nie miał powodu, aby porywać samolot. Stale pozostawał do dyspozycji oficera prowadzącego i w każdej chwili mógł legalnie wyjechać na Zachód. Do Krakowa leciał z żoną i dziećmi na urlop. Esbecy szybko więc odrzucili hipotezę o porwaniu samolotu. Na pokładzie nie było nikogo, kto mógł tego dokonać. Co prawda wśród pasażerów znaleziono jeszcze dwóch pilotów. Pierwszy to kapitan Zbigniew Rawicz, pilot LOT, który także latał na An-24. Tego dnia wracał jako pasażer z Warszawy, w szpitalu odwiedził chorą matkę. Drugi był pilotem, który stracił uprawnienia i pracował w obsłudze naziemnej. Ale i jego wykluczono z grona podejrzanych. Radio Wolna Europa wciąż dostarczało śledczym nowych tropów. Komentarze pełne były określeń: „mówi się”, „prawdopodobnie” i „krążą plotki”. Rozważano awarię techniczną, która w samolocie produkowanym w ZSRR była niemal pewna. Powoływano się przy tym na wypadek innego An-24, do którego doszło kilka miesięcy wcześniej we Wrocławiu. Wyjaśnieniem przyczyn katastrofy zajęli się specjaliści z Głównej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Już po trzech miesiącach przedstawili władzom raport. Ich zdaniem był to zwykły wypadek, którego powodem było wiele fatalnych błędów. Jako głównego winowajcę wskazano kapitana Czesława Dolińskiego. Miał zataić chorobę serca, która w decydującym momencie doprowadziła do zawału. Reszta załogi miała go ratować, a samolot pozostawiony sam sobie leciał w nieokreślonym kierunku. Wnioski te nie przekonały ministra komunikacji Piotra Lewińskiego, którego syn zginął w katastrofie. Na jego polecenie powołano drugą komisję, której prace trwały o wiele dłużej. Ekspertów podzielono na kilka odrębnych zespołów: pilotów, mechaników, patologów. Jeden z nich, lekarz wojskowy podpułkownik Stanisław Milewski, stwierdził, że stan zdrowia kapitana Dolińskiego nie miał wpływu na przebieg lotu. Potwierdził co prawda niedawny zawał, ale wskazał jednoznacznie, że w chwili wypadku obaj piloci siedzieli za sterami i wykonywali ostry manewr. Dokładnie taki, jaki nakazał im radarzysta. Głównym przedmiotem badań komisji stały się taśmy magnetofonowe z nagraniami rozmów pilotów z kontrolerami ruchu. Niestety, nagrano je za pomocą zwykłych magnetofonów, które nie rejestrowały czasu komunikacji. Dlatego poddano je szczegółowej analizie w Centralnym Laboratorium Kryminalistyki w Warszawie. – Profesjonalne urządzenia nagrywające na lotnisku rozmowy z kontrolerami wprowadzono w Polsce dopiero w latach 70. – wyjaśnia Mariusz Kłosowski, zajmujący się historią PLL LOT. – O zapisie rozmów w kokpicie nikt wtedy nawet nie myślał. Samoloty An-24 miały tylko proste urządzenia rejestrujące parametry lotu. Ich konstrukcja i umiejscowienie sprawiały, że było przesądzone, iż zostaną zniszczone w chwili katastrofy – dodaje Kłosowski. Pewnie dlatego komisja wykonała lot porównawczy taką samą maszyną, starając się dokładnie odtworzyć przebieg wydarzeń. Z pomocą przyszło także wojsko. Tango Fokstrot był śledzony na radarach 14. Samodzielnego Batalionu Radiotechnicznego w Chorzowie. Obserwacje przerwano, gdy zgodnie z planem lotu samolot doleciał do radiolatarni w Modlnicy koło Krakowa. Wnioski komisji były wstrząsające. Piloci zwyczajnie się zgubili. Nie mając pojęcia, gdzie są, zaufali obsłudze radaru i wykonywali wszystkie polecenia. Winna była także kontrola obszaru w Warszawie i Krakowie. Ale najcięższe zarzuty postawiono radarzystom. Samowolnie uruchomili radar, który nie był dopuszczony do pracy. Zamontowano go w 1967 roku, ale wciąż brakowało dewiz, aby dokonać certyfikowanego dopuszczenia do użytku. Wyszło też na jaw, że sam producent radaru miał wątpliwości co do jego przydatności w tych warunkach terenowych. Komisja stwierdziła z całą pewnością, że kropka, którą obserwowali na ekranie Rutkowski i Mytnik, nie była naprowadzanym samolotem. Zasięg radaru wynosił 30 kilometrów, a Tango Fokstrot, lecąc z prędkością 520 km/h, rozbił się 50 kilometrów od lotniska. Wszystko wskazywało na to, że piloci do ostatniej chwili nie mieli pojęcia, gdzie są. – Znałem doskonale kapitana Dolińskiego – opowiada jeden z emerytowanych kapitanów LOT, który nawet dzisiaj woli pozostać anonimowy. – Byliśmy razem w Uljanowsku na kursie pilotażu. To był niesamowicie sumienny facet. Wszystko robił bardzo dokładnie i bardzo wolno. Gdy my po zajęciach wychodziliśmy zabawić się na miasto, on wciąż siedział nad zeszytami. Przepisywał, powtarzał, czytał. Latał ostrożnie. Niektórzy twierdzą, że się zagadali z Rawiczem, który mógł być z nimi w kabinie. Jego także znałem bardzo dobrze i jestem pewien, że gdyby Rawicz był w kabinie, do wypadku by nie doszło. Moim zdaniem przyczyną była niesprawna radiolatarnia dalsza w Balicach. W aktach zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej znajduje się dokument potwierdzający te przypuszczenia. Niemal miesiąc po wypadku doszło do awarii radiolatarni w Jędrzejowie. Niestety na lotnisku w Balicach nie było wolnego samochodu i usterkę usunięto dopiero po trzech dniach. – Skąd mamy pewność, że w dniu wypadku obie radiolatarnie były sprawne? – pyta pilot. W czerwcu 1970 roku Prokuratura Wojewódzka w Krakowie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciw Franciszkowi Detce, Zbigniewowi Mytnikowi i Zdzisławowi Rutkowskiemu, którzy mieli przyczynić się do katastrofy. Mając jednak na uwadze pośredni charakter ich zaniedbań, dobre opinie i stan rodzinny, a także przewidywaną karę w zawieszeniu, prokurator, powołując się na ustawę o amnestii, wniósł o umorzenie postępowania. Oficjalnie całą winą za wypadek obarczono kapitana Czesława Dolińskiego. Komentarze na temat katastrofy pod Zawoją ożyły ponownie w 2001 roku. Przypomniała o niej TVP w cyklu „Czarny serial”. Zdaniem autorów filmu z archiwum LOT zniknęły taśmy z nagraniem rozmów pilotów. – W naszym archiwum nigdy nie było takich nagrań. Ani tego wypadku, ani innych. A skoro nie było, to nikt ich nie zabrał i nie ma żadnej sensacji – dodaje Mariusz Kłosowski. Inna hipoteza mówiła o tym, że radar zamontowany w Balicach był urządzeniem do poszukiwania kutrów rybackich. Ale i to jest zwykła plotka. W tamtym czasie ponad sto radarów DECCA 424 pracowało na lotniskach na całym świecie. W archiwum IPN znajduje się kilka tysięcy stron dokumentów dotyczących katastrofy pod Zawoją. Wśród nich znaleźć można kilkadziesiąt stron stenogramów, opinii ekspertów z laboratorium kryminalistyki i notatkę o nieprawidłowościach w PLL LOT, które stwarzały zagrożenie dla ruchu lotniczego. Jest też dokumentacja medyczna kapitana Dolińskiego, a nawet wydruki badań EKG. Do akt dołączono także dokumenty samolotu, które w chwili katastrofy znajdowały się na pokładzie. Ale prawdziwą sensacją są filmy z miejsca katastrofy, które nigdy nie zostały pokazane publicznie. Widać na nich wrak maszyny i milicjantów zbierających szczątki. Prokuratura kilka razy wracała do akt katastrofy pod Zawoją. Ostatni raz badano je w 1980 roku po katastrofie samolotu pasażerskiego Ił-62 Kopernik>, który rozbił się, podchodząc do lądowania na Okęciu. Niestety śledczym nigdy nie udało się wyjaśnić, dlaczego samolot Tango Fokstrot rozbił się o zbocze Policy. Kilka lat temu na jej szczycie postawiono pomnik upamiętniający ofiary. Ale łowców tajemnic bardziej interesuje okoliczny las, gdzie do dzisiaj można znaleźć fragmenty samolotu, który się zgubił. Opisy. Na wysokości kilkunastu tysięcy metrów podczas lotu z Berlina do Nowego Jorku, Kyle Pratt zmierza się z największym koszmarem dla każdej matki: niespodziewanie znika jej córeczka Julia. Wykończona psychicznie niespodziewaną śmiercią swojego męża, Kyle nie może sobie pozwolić na kolejną tak bolesną stratę.
Mówiąc film o porwaniu, zapewne większość z was ma przed oczami słynną i już chyba dzisiaj kultową „Uprowadzoną” z 2008 roku, dzięki której Liam Neeson otrzymał drugie filmowe życie. Ten film, chociaż złożony był z łatwych do przewidzenia elementów fabularnych, stał się niejako drogowskazem dla innych twórców